Stanislaw Leszczynski, b. 1927 in Novosilka (now Zbruchans'ke, subject to Ivane-Puste sil'rada, Borshchiv district, Ternopil region) and describes life in Velyki Chornokintsi (now subject to Shustivtsi sil'rada, Kam'ianets'- Podil's'k district, Khmel'nyts'kyi region) just over the River Zbruch, the interbellum Polish-Soviet border. Narrator tells of communications and contacts across the river and of the Soviet practice of marching collective farmers to work with music and of constant evening dances in Chornokintsi in the hope of impressing people on the Polish side, as Ukrainian collective farmers were forced to attend dances during the famine. Narrator also tells the story of the prosperous, mixed Polish and Ukrainian Kulijczuk/Kuliichuk family, including dekulakization, exile to the White Sea, escape, famine, murder, cannibalism, suicide, and escape to Poland across the Zbruch. Narrator became a lawyer and an activist in Solidarity, leaving Poland in 1982.
Pytanie: Prosze pana, jak sie pan nazywa?
Odpowiedz: Jestem Polakiem, moje nazwisko Stanislaw Leszczynski. Juz jestem starszym czlowiekiem i rodzilem sie i wychowywalem do 40 roku na granicy polsko-rosyjskiej, oczywiscie po polskiej stronie. Dzielila wioske moja, w ktorej urodzilem sie i wychowywalem, od wioski na przeciwko, po rosyjskiej stronie, tylko rzeka Zbrucz. Byla to rzeka graniczna, rozdzielajaca po 1917 roku Polske od Rosji sowieckiej. Ta wioska na przeciwko, o ile dobrze pamietam, to nazywala sie Czornokorzyncy, Czornokorzynca, po rosyjsku brzmialo to Czernokorzynce. Duza wioska, i caly czas pamietam nieustanne takie rzeczy, jak wyruszanie ludzi do pracy. To jest takie wazne w tym, o czym tutaj dzisiaj rozmawialismy, nieustanne wychodzenie ludzi do pracy, codzienne wychodzenie ludzi do pracy przy dzwiekach orkiestry. O godzinie piatej latem, to pamietam, latem przede wszystkim, zima to, zdaje sie, tego nie bylo, ale wiosna, latem, do jesieni, stale byla ta sprawa u nich prowadzona w ten sposob, ze rano, o godzinie piatej, wychodzila skads, z klubu, orkiestra deta. Kilku ludzi gralo na instrumentach roznych, starzy, mlodzi tam grali w tej orkiestrze, a za ta orkiestra stale powiekszal sie zespol ludzi idacych do roboty. Widzialem ich, poniewaz wioska tamta byla na takim wzgorzu, na stoku, i bylo ja doskonale widac. Widac bylo wszystko co sie po drugiej stronie dzieje. Bylo to bardzo blisko, wszystko w zasiegu wzroku - wzroku, sluchu - jako to byl Zbrucz, dzielil. Szerokosc Zbrucza wynosila nie wiecej w tym miejscu jak sto metrow szerokosci, a po drugiej stronie juz sie wioska zaczynala. Troche bylo pol i troche muru - oni postawili mur na granicy samej, a zaraz za murem, na stoku, rozciagala sie wioska. Wszystko widac bylo i slychac.
A wiec o godzinie piatej rpspoczynala orkiestra swoj marsz przez wioske. Chodzila uliczkami i ludzie wychodzili z widlami, kosami, sapami rozmaitymi narzedziami, do pracy. Ludzie wyjezdzali tez, inni wyjezdzali konmi, i szli na kolchozowe pole do pracy. To, jak dawno siega moja pamiec, az do 40-ego roku, do 39-ego roku, stale byla ta sama sprawa, ze oni wywolywali ludzi do pracy orkiestra. Potem sie dowiedzialem, ze musieli ludzie tak sie zachowywac, ta orkiestra musiala grac, bo chodzilo im o to, zeby pokazac nam, Polakom, i nie tylko Polakom - bo w wiosce w ktorej mieszkalem mieszkalo bardzo duzo Ukraincow, Zydzi tez byli - ale nam, po polskiej stronie ludziom, pokazac jak to radosnie ida ludzie sowieccy do pracy z orkiestra, a radosnie pracuja. Sztandary czasem niesli, czerwone.
Po skonczeniu pracy, gdzies po poludniu, o jakiejs tam czwartej, piatej godzinie, znowu w klubie - na wzgorzu byla taka dawniej cerkiew i z cerkwi zrobiono klub - w tym klubie zawsze grala orkiestra. I tez ci ludzie ktory caly dzien pracowali, musieli isc tanczyc. Byli glodni, byli biedni, byli zmeczeni, ale musieli tanczyc, bo chodzilo o to, zeby Polakom - i tym ludziom ktorzy mieszkali po polskiej stronie wszystkim - pokazac jak to radosnie kwitnie zycie w Zwiazku Sowieckim. Potem sie dowiedzialem, jakie dramaty tam byly za tym, za ta muzyka, za ta orkiestra, jakie tragedie ludzkie sie odbywaly, jak ludzie straszliwie glodowali, jak ludzi zabijali.
No, znam taki przypadek, z opowiadania w moim domu przez czlowieka ktory stamtad uciekl gdzies tam, w 35-ym roku chyba, jak uciekl przez Zbrucz do moich krewnych ze swoja zona i opowiadali, jak. Nazwisko tego czlowieka, tych ludzi, Kulijczukowie.
Troche tam bylo i krwi polskiej w tej rodzinie. Jeden z tych Kulijczukow zabil swojego 4-letniego synka i surowe mieso z tego dziecka rozdzielil w jakis tam sposob, i kawalek miesa z tego dziecka rozdzielil w jakis tam sposob, i kawalek miesa z tego dziecka dal corkom swoim do zjedzenia i sam sie powiesil w sieni z rozpaczy, bo przyszedl, a ten syn byl juz pogryziony przez te corki, ktore byly glodne. I dziecko, juz takie slaniajace sie z glodu, pogryzly. On te zabil z rozpaczy, pocwiartowal, pokawalkowal, i dal corkom do zjedzenia, a sam sie powiesil. A zona przedtem jego zmarla z glodu. To byly fakty ktore obserwowalem, ktore ciagle w moim domu komentowano, opowiadano, biedzono sie nad losem ludzi zyjacych po drugiej stronie.
W dokumentach ktore tutaj pan zbiera na ten temat, czy w informacjach, poszukujecie, panowie, Ukraincow zaglodzonych, zabitych. Ja twierdz, jako Polak, w obronie rowniez i swojej racji, polskij racji, ze wsrod tych milionow Ukraincow zaglodzonych na tamtej stronie, po sowieckiej stronie, w latach '28-35, bo to byly lata najsurowsze, najtragiczniejsze dla ludnosci zamieszkalej pod wladza, sowiecka, ze tam rowniez zginelo bardzo wiele Polakow, poniewaz te tereny o ktorych ja mowie tutaj, to byly zamieszkale rowniez przez polska ludnosc.
A wiec chwala wam za to, ze to, ze poszukujecie prawdy o tych ludziach ktorzy zostali zameczeni, zaglodzeni, zamordowani przez stalinowskich opracow, przez ustroj sowiecki, bo poszukujac prawdy o Ukraincach, poszukujecie prawdy o czlowieku, bez wzgledu na to, jakiej on narodowosci jest. Meczy ludzkosc komunizm, ten bolszewizm ktory opanowal Rosje, ktory rozsyla swoje macki do dnia dzisiejszego po calym swiecie i usiluje swiat zgenbic. On wowczas dopuscil sie zbrodni rowniez przeciwko polskiej ludnosci. I nie tylko polskiej. Ale mowimy tutaj p tych najblizszych nam narodowosciach. W kazdym badz razie bolszewizm, komunizm sowiecki, jest straszliwym ustrojem, ktory powinien byc jak najszerzej przekazywany wolnym demokracjom, by nie dopuscic do tego, by mogl siegnac po inne narody, tak jak siegnal po te narody ktore zginely dotychczas pod rzadami komunistycznymi. Szukuja oni swiatu zgube, wielka tragedie, rowniez chca tutaj siegnac do Ameryki, na amerykanska ziemie. Trzeba sie strzec przed tym, nie dopuscic do tego, by ludzie powodowani jakimis tam swoimi grami politycznymi, mogli oslabic Ameryke przeciwko Rosji. Rosja jest wielkim niebezpieczenstwem dla calej kuli ziemskiej, sowiecka
Rosja
Pyt.: A czy mozna pana tez, zapytac, jak przedawaly sie informacje z jenej strony Zbrucza na druga?
Odp.: Poniewaz przed rewolucja sowiecka obie strony Zbrucza, i ta ktora zostala po sowieckiej stronie i po polskiej stronie, byly ze soba sasiadujace, ludzie sie znali, normalnie wspolzyli ze soba jak sasiedzi. Dopiero rok 17 spowodowal rozgraniczenie tych obu panstw i dowiadywalismy sie wiele prawdy z za Zbrucza, z sowieckiej strony, w ten sposob, ze ludzie dochodzili do rzeki z rozmaitymi potrzebami. Mianowicie, praly kobiety pranie. Piorac, glosno mowily, zebysmy po tej stronie slyszeli. I one nam przekazywaly wiadomosci, co sie w ich wiosce dzieje, w tychze Czornokorzyncach. One opowiadaly, mowiac albo do siebie, albo sama do siebie, kobieta, piorac mowila ze to i to wczorai sie zdarzylo, tamto i owo dzieje sie teraz. Mowily o rozkulaczaniu, pamietani, o takim wielkim problemie rozkulaczania. To rozkulaczanie polegalo na tym, ze ktokolwiek mial jakikolwiek majatek, jakakolwiek wlasnosc, byl aresztowany, byl przesladowany, byl zsylany na Sybir. Byly wielkie takie przesladowania tych ludzi, ktorzy cokolwiek w wiosce znaczyli. A wiec przekazywano te wiadomosci w ten sposob, ze - swiadomie - zeby one sie przedostawaly. Czesto nawet mowily, - Przekazcie dalej prawde on nas.
Pyt.: Tak i mowili?
Odp.: Tak, tak. Jak tylko ten soldat ktory otwieral brame do tego Zbrucza odszedl dalej, to one, glosno mowiac, mowily: - Przekazcie te prawde dalej.
Pyt.: A czy pan moglby cos opowiedziec o tym murze?
Odp.: Aha. Berlinski mur, pobudowany w piecdziesiatym ktoryms tam roku pomiedzy wschodnimi i zachodnimi Niemcami, to wcale nie jest oryginalna rzecz Rosjanie ten mur wymyslili juz chyba w 29-30-ym roku. Mianowicie po swojej stronie wymurowali w bardzo szybkim tempie, w bardzo krotkim czasie, wymurowali na przeciwko naszej wioski, wysoki mur z bialego kamienia. Taki byl tam kamien u nas powszechny, lupany kamien bialy. I oni wybudowali taki mur na wysokosc gdzies jakichs dwu metrow, ktory zakrywal druga strone. Ale nie wszystko on mogl zakryc, bo jak szedl teren pod gore, to on nie zakrywal wszystkiego. Ale tutaj oni ten mur, te mury, murowali na polsko-sowieckiej grancy po swojej stronie z Polska, obmurowali ten teren.
O, jeszcze mozna powiedziec i o tym, jak oni szykowali sie do wojny. To tez byla ciekawa rzecz. Mianowicie w 1936 roku oni na swojej stronie wybudowali tak zwane "doczki." Byly to umocnienia graniczne, ktorych budowa kierowal ktos, kto pracowal przy budowie linii Maginot we Francji. Oni takiego czlowieka tam zwerbowali, i tez za tym murem to sie dzialo, ze oni pozniej jeszcze przed tym murem taki lasek posadzili i wybudowali tam twierdze, ktora w 41-ym roku, jak Niemcy napadli na nich, jak rozpoczela sie wojna niemiecko-sowiecka, oni zburzyli, wysazlli to w powietrze, nic z tamtego, z tamtej twierdzy, nie oddal ani jednego strzalu. Zmarnowali to wszystko, ogromne twierdze budowane byly na calej granicy polsko-sowieckiej. No, ale sprawa wielkiego glodu byla przez nas obserwowana. O, taki przyklad. 17 wrzesnia 1939 roku wkracza do naszej wioski armia sowiecka. Byla to niedziela, rano. Juz o piatej godzinie rano byly pierwsze oddzialy. I taki stary czlowiek, soldat, on byl stary nie tyle wiekiem, co zniszczony - stary w kazdym badz razie czlowiek - usiadl na rowie przed zagroda mojego ojca i tale spojrzal na stog z pszenica - stog przy drodze stal, na podworzu, stog z pszenica - i powiada: - Вы наверно помещик, хозяин. - A ojciec mowi: "Jaki tam pamieszczik!" A moj ojciec byl zwyczajnym, malym rolnikiem, mial 6 morg ziemi tylko. Ale mial dobrze to zabudowane wszystko, ladnie utrzymane. A on mowi: - Как это не помещик? Какой же в вас копняк большой. Тоже помещика хозяйство, не ваше! - A ojciec mu wtedy powiedzial, ile ma ziemi. On nie mogl w to uwierzyc, ze tylko tyle ziemi i moze byc taki stog ze zbozem!
No, rzeczywiscie, byla u nas wtedy nadprodukcja zywnosci, byl nadmiar zywnosci, nie bylo gdzie sprzedac. Trzeba tu wlasnie przeciwstawic, ze granica pomiedzy terenem wyniosila zaledwie sto metrow. Na tamtej stronie ludzie umierali z glodu, a u nas nie bylo gdzie sprzedac zboza. Taka byla prawda: nie bylo gdzie sprzedac swini, cielaka, nie bylo gdzie sprzedac mleka, bo wszedzie bylo tego nadmiar, za duzo. Tak jak teraz w Ameryce jest klopot gdzie sprzedawac produkty rolne, tak i nas w tym czasie bylo. Byly to lata troche kryzysowe i u nas, a rodzila ziemia tamta na wschodzie bardzo dobrze, bardzo urodzajna ziemia, dajaca ogromne plony. Moj ojciec w tym czasie gdy Rosjanie, po drugiej stronie ludzie mieszkajacy, umierali z glodu, mial klopoty gdzie sprzedac za 6 zlotych sto kilogramow zyta. Szesc zlotych! Jajko tylko dwa i pol grosza kosztowalo w tym czasie. Nie bylo komu sprzedac. Zydzi czesto tam przychodzili, kupowali, ale to oszukiwali najczesciej, bo jak mieli tego nadmiar, no to oszukiwali ludzi. A po drugiej stronie byl straszny glod.
Pyt.: A te tance, te marsze z orkiestrami, to bylo podczas glodu tez?
Odp.: No to przeciez ja mowie o tym czasie glodu! Byl czas rozkulaczania tak zwanego, to ja mowie o czasach ... bo ja pamietam czasy gdzies od 30 roku. Wczesniej to ja moze i pamietam, nie wiem, ale moja pamiec juz tak siega tamtych lat. A wiec to bylo podczas glodu. A glod na tamtych terenach psnowal szczegolnie ostro, w 1928 do 35-ego. Ludzie umierali pokotem z glodu.
Jeszcze tutaj jedna rzecz zasluguje na wspomnienie. Rowniez ludzie po strome sowieckiej, nie sowieckiej a rosyjskiej juz teraz, przezyli wielki dramat jak przyszli Niemcy w 41-ym roku. Juz mieli co jesc, ale okazalo sie, ze problem soli stal sie bardzo powazny. Prosze pana, byla taka sprawa, ze ludzie umierali z braku soli. Pan w to nie uwierzy. Jako ze Rosjanie sie cofneli, Niemcy nie dostarczyli, a soli na tym terenie nie bylo. I ludzie pozniej mi opowiadali jak to bylo, ze ludzie po rosyjskiej stronie - bo niemcy zachowali granice, dawna sowiecka granice, zamknieta. Nie dopuszczali do kontaktow pomiedzy ludnoscia zamieszkujaca po naszej stronie Zbrucza z ludnoscia po stronie rosyjskiej. I tam ludzie umierali. Najpierw rozpoczynala sie spuchlizna, czlowiek puchl, byl spuchniety i umieral z braku soli. Poniewaz przez pare lat, przez dwa lata nie dostarczono, ani grama soli nie dano na ten teren. Powstal wielki problem. To byla sprawa wielkiej meczarni ludzi po tej stronie, juz podczas niemieckiej okupacji.
Pyt.: A jak czesto udawalo sie ludziom stad ucieknac na wasza stroneu?
Odp.: O, to byly bardzo rzadkie przypadki. To byly niemozliwe prawie przypadki. Tamtym ludziom, Kulijczukom, ktorym udalo sie uciec, to tylko dlatego, ze on byl, to byl brat tego ktory zamordowal - zamordowal - zabil!, swojego synka malego. Brat ktory przesiedzial dlugo, kilka lat, czy kilkanascie lat nawet, na wyspie, jakiejs tam wyspie, nie wiem jakiej, na Morzu Bialym, z bracmi i ojcem. Jeden z tych braci uciekl na nasza strone, tylko dlatego ze on byl koniuszym w kolchozie i pedzil konie do wodopoju. A jego zona w tym czasie prala na Zbruczu, chwycila sie ogona konskiego. On przeplynal, ale do nich strzelali, tylko ze oni sie ukryli pozniej na naszej stronie juz, w takich lozach wierzbowych. Do wieczora przesiedzieli, dopiero wieczorem wydostalie sie stamtad. No wiec to byly rzadkie przypadki, poniewaz Rosjanie strzelali do ludzi bez uprzedzenia, ktorzy przeplyneli przez polowe Zbrucza. Jak przeplynal przez polowe Zbrucza - strzelal.
Pyt.: A czy w panskiej wiosce byli tacy, ktorzy sympatyzowaly bolszewikom?
Odp.: Nie. Nigdy takiego czegos nie bylo. Gdyby sie znalazl nawet, to zostalby uznany za chorego umyslowo. Kto widzial komunizm - prawdziwy komunizm - nigdy nie bedzie sympatyzowal z nimi.
Pyt.: A pan wczesniej mowil, ze Kulijczukowie byli na Bialym Morzu?
Odp.: Tak.
Pyt.: Czy pan mogzly powtorzyc opowiadanie o tym, jak oni stad uciekali?
Odp.: Tak, ja moge to powtorzyc. Ja to znam z opowiadania, bo czesto to byla historia w domu moim. Mianowicie, rodzina Kulijczukow, miala duze gospodarstwo. O ile dobrze pamietam, to 14 dziesiecin ziemi, ale dobrze zagospodarowane, ladnie urzadzone gospodarstwo. Przede wszystkim mieli ogromny sad, duzy sad. A przede wszystkim pamietam sliwki, duzy sad sliwek. Oni wedzili te sliwki, nie suszyli a wedzili. Te sliwki zachowywaly taka miekkosc, nie byly takie wysuszone, bardzo smaczne owoce byly. I jak przyszedl rok gdzies 28-29-ty, to ich zaczeli rozkulaczac. A jak to rozkulaczanie wygladalo? Po prostu, zaaresztowali ojca i zaaresztowali, wezwali do selsowietu, ojca, synow zamkneli i slad po nich zaginal. Oni zostali pozniej wywiezieni na jakas wyspe, na ktoras z wysepek nieduzych na Bialym Morzu, i tam zostowieni samym sobie, nikt ich nawet nie pilnowal. Ale po paru latach oni juz byli tak zmeczeni ta samotnoscia, beznadziejnoscia, ze usilowali popelnic samobojstwo, zbiorowe samobojstwo. Jak opowiadal ten Michal Kulijczuk, ktory u nas tam przebywal przez pewien czas, to oni sie nawet juz raz zwiazali wszyscy razem sznurkiem, przywiazali kamien i chcieli wskoczyc tam ze skaly do tego morza. Ale ojciec, stary juz, zreflektowal sie i powedzial, ze nie, tego nie wolno robic, zreszta powolal sie na wiare prawoslawna, ktorej byl bardzo zywym wyznawca, i ze nie wolno tego robic. I powiedzial, ze maja isc ci synowie, kazdy inna droga o innym czasie, i ktorys zawsze dotrze. I dotarli, trzech tych Kulijczukow. Ojciec zostal na wyspie. Tych trzech dotarlo, po paru latach dotarlo do tych, do Czornokorzyniec z powrotem. Dotarli ci ludzie. Jeden z nich wlasnie to ten ktory sie powiesil, jeden uciekl, a o tym trzecim nie wiem, co sie z nim stalo. A oni byli zeslancami na katorznicze takie roboty, tylko dlatego, ze mieli majatek. Nic wiecej, bo to byli bardzo porzadni ludzie, bardzo szlachetni ludzie byli. A tylko dlatego, ze mieli majatek - trzeba ich bylo unicestwic, zniszczyc.
Pyt.: Jak u was wygladala sprawa narodowosciowa?
Odp.: No tak, to co mowilem, ze wy poszukujecie, panowie, prawdy o zameczonych ludziach ukrainskich. A ja mowie, ze i nie tylko ukrainskich, rowniez i o Polakach. Bo na przyklad, ci Kulijczukowie: ich dziadek byl ozeniony z Polka. I to nie byla sprawa jakiejs takiej, to nie byla klarowna sprawa, ze Polak to jest Polak, Ukrainiec to Ukrainiec. W mojej rodzinie zreszta byly dwa malzenstwa, jedno bylo malzenstwo, ze zona byla Polka a maz byl Ukraincem, i odwrotnie - w drugim malzenstwie bylo odwrotnie: ona byla Ukrainka a on byl Polakiem. Jak ludzie zyli ze soba, wychowywali sie razem, tlukli sobie nosy, do jednych dziewczyn chodzili, na tance chodzili. Tam bylo zreszta inne wspolzycie spoleczne jak tutaj, jak w Ameryce. O, tam ludzie ze soba bardzo blisko zyli. Ja jestem Polakiem, z polskiej rodziny, takiej czystej polskiej rodziny, ale moj dziadek byl wojtem we wsi na zmiane z Ukraincem, Szupeniuk sie nazywal. Moj dziadek, Jozef Leszczynski, byl wojtem przez cztery lata i Szupeniuk, Ukrainiec, bardzo zacny czlowiek - chyba juz nie zyje, niech mu ziemia lekka bedzie, gdzie tam zmarl, bo to juz stary byl czlowiek - ale on byl zawsze u nas na nasze Boze Narodzenie i my na ukrainskie Boze Narodzenie odwiedzalismy sie. To nie bylo tak, ze jak Ukraincy - to juz musiala byc nienawisc, bo ktos tam sial nienawisc jakas, mial tam swoje polityczne gry. Ktos wykorzystywal nas, jednych przeciwko drugim. Niepotrzebne to byly wlasnie, bo ludzie mogli wyzyc, moga zyc, a na tamtych terenach szczegolnie, bo my zyli zgodnie. Napewno, niepotrzebne bylo wiele spraw antyukrainskich ze strony glupich ludzi w Polsce. A rowniez - trzeba powiedziec - nie powinienem tego powiedziec, bo to juz wasza sprawa, ale tez bylo po waszej stronie, po ukrainskiej stronie, tez wielu glupich ludzi. Glupich nie sieja, sami sie rodza. Nie zdaja sobie sprawy z tego, ze moze przeciez zycie ladne byc, mnie sie podoba to, ta idea, ze powinno w Europie powstac Stany Zjednocznoe. Moze by sie wreszcie przestali tluc ludzie, bo bez przerwy w tej Europie tylko sie morduja, zarzynaja, nie wiadomo po co, na co. Stomilionowa, Europa wiecej, kilkuset milionowa Europa moze te soba zupelnie zgodnie zyc. Nie uwazam, ze musza sie ci ludzie tylko zarzynac, niszczyc. Wszystko co wypracuja, doprowadza, do jakiegos porzadku, to za chwile znowu musza wszystko zniszczyc, spalic, wyciac, zabic kilka milionow albo kilkadziesiat milionow ludzi. Nie wiadomo, po co i na co.
Pyt.: Mam jeszcze jedne pytanie: Kiedy bolszewiki takie parady urzadzialim takie orkiestry, tance... Czy z waszej strony, z polskiej strony, nie bulo jakiejs propagandy?
Odp.: (smieje sie) Nie! Nie, nie pamietam takich...
Pyt.: Na ta stronu.
Odp.: Nie, nie. Dla nas to byly smieszne rzeczy. To bylo smieszne rzeczy. Mysmy tego nie urzadzali, ani Polacy, ani Ukraincy. To traktowali jako smieszna rzecz.
Pyt.: Nie, ja mowie: Czy rzad polski ze swoje strony nie...
Odp.: Nie, nie. Pamietam taka smieszna rzecz: poniewaz to byla graniczna miejscowosc, bylo polskie wojska, KOP - Korpus Ochorony Pogranicza - takie wojska pograniczne, ktore strzegly granicy i gdzies tam, w trzydzestym chyba szostym roku, to byl juz poczatek zimy. Rosjanie zaczeli cos tam urzadzac, jakies takie cwiczenia, jakby chcieli przejsc przez granice, cos, jakies takie glupstwa. Ja nie pamietam co to bylo. To polski general od spraw tych wojsk ochorony pogranicza wydal rozkaz wtedy, ze polskie wojsko ma wyjsc na granice, odwrocic sie i zdjac spodnie na to. I tak zrobili, to byla taka smieszna historia. Smieszna historia, ktora - powiadam - tez byla taka smieszna i nie tylko w odniesieniu do Rosji, ale... Napewno takich rzeczy nie nalezy chwalic, bo to nie bylo ... takie glupstwo bylo...
Ale nie bylo takiej propagandy, bo to nie bylo ... to nie byl partner. Ja uwazam, ze ani wowczas ani teraz, Rosja komunistyczna, sowiecka Rosja, nie jest partnerem ani do polemiki, ani do krytyki, ani do dyskusji, ani do polityki. Rosja sowiecka jest niewiarygodnym partnerem w jakimkolwiek zdarzeniu, w niczym... Swiat zachodni, swiat cywilizowany - ja powiem wyrzniej tak: swiat cywilizowany - nie powinien nigdy, w zadnym zakresie, traktowac Rosji, sowieckiej Rosji, jako partnera. To jest panstwo poslugujace sie w kazdej sprawie, w kazdej dziedzinie, w kazdym momencie, klamstwem. Zyje na klamstwie, z klamstwa zyje, i jednemu slowu Sowietow nie wolno nigdy uwierzyc.
Dziwie sie, ze sa ludzie, ktorzy wierza, tutaj, w Ameryce, zwlaszcza jak teraz sluchani tej propagandy przedwyborczej w Ameryce - ze wierza w to, ze z Rosja mozna podjac jakakolwiek dyskusje. To nie jest partner do zadnych spotkan z cywilizowanym swiatem. Jak dlugo beda mordercy, przesladowcy ludzi, rzadzili tym wielkim krajem, meczyli swoj narod, podbite przez siebie narody, nigdy nie mozna go traktowac, tego panstwa, jako partnera w zadnej sprawie, ani kulturalnej, ani politycznej, ani gospodarczej, ani nawet sportowej. Nie nadaja sie ci ludzie na partnera. Trzeba go traktowac z cala surowoscia. Taka jest prawda.
Pyt.: Tak. A czy pan moglby podac nazwe
Odp.: Tak. Nowosiolka.
Pyt.: Nowosiolka?
Odp.: Tak. Nowosiolka.
Pyt.: A rik waszeho rodzinia?
Odp.: Dwacat siedmoj.
Pyt.: A panski zawod wdomu, w Polsce?
Odp.: Ohoho. To je riznyj. Ja bul prawnikiem w Polszczy. Ja znajduje sie w Ameryce tutaj, dlatego ze w Polsce, juz przed powstaniem "Solidarnosci," zreszta od 1946 roku, mialem z komunistycznymi wladzami tam klopoty, a wlasciwie one mialy ze mna klopoty. Teraz, jak powstala 'Solidarnosc', to ja bylem aktywnym dzialaczem "Solidarnosci" i za to posadzili mnie do wiezienia. I w wiezieniu postawili mi warunek: albo przebywanie dalsze w wiezieniu, albo opuscic Polske. No i opuscilem Polske, przyjechalem tutaj.
Pyt.: Czy w "Solidarnosci" ciekawia sie tematem glodu 33-go roku na Ukrainie?
Odp.: Tak, na ten temat jest duza propaganda w Polsce, duza. My, Polacy, w "Solidarnosci," duzo na ten temat mowilismy. I o glodzie, nie tylko o glodzie, o wszelkich zbrodniach Sowietow, bo to nie tylko glod: glod to jest tylko jedna czesc prawdy. Przeciez wtedy, gdy oni zamordowali, jak wy obliczacie na siedem milionow ludzi, to wtedy oni zabili ponad 15 milionow ludzi. Oni przeciez w trzydziestym szostym, siodmym, osmym roku dopuscili sie juz zupelnej masakry. W armii, na przyklad, straszliwa masakra, oni do lejtenanta wszystkich zniszczyli, marszalkow swoich zabili. Rokossowski, ktory byl po wojnie marszalkiem polskim, byl juz nad grobem swoim, juz mieli go rozstrzelac, tylko w ostatniej chwili cos tam nie wyszlo i cofnieto, bo to tez i grano z nim.
A wiec my mowilismy, mowimy, te prawde, a nic nie naciagajac, tak jak ona wyglada. Napewno nie cala jeszcze prawde, bo nikt prawdy nie zna.
Ja na przyklad dowiedzialem sie dopiero tu, w Ameryce, o straszliwej masakrze polskiej ludnosci w Przemyslu, gdzie zabito okolo 450 osob jak Niemcy wkraczali do Przemysla, ktory byl zajety przedtem przez Rosjan, to oni zabijali ludzi, tych wiezniow, mlotkiem w glowe. Wyprowadzali z celi, na korytarzu stal oprawca i mlotkiem uderzal w glowe. I tak zabili 450 ludzi i wywiezli i wrzucili do takiej sztolni po kopalni soli. O, do dzisiaj tam koci ludzkie leza. Tylko dlatego, ze byli Polakami.
Oni mordowali ludzi bardziej metodycznie jak Niemcy. Niemcy mordowali ludzi wielkimi grupami, stosujac oboz koncentracyjny, a w tym obozie koncentracyjnym zabijanie cyklonem, czy dozylnym, dosercowym zatrzykiem, czy rozstrzelaniem. Natomiast Rosjanie mordowali wielkie masy ludzi w sposob dlugotrwaly. Niemcy wykanczali czlowieka na przestrzeni kilku lat najdluzej, a w kazdym badz razie czesto sie zdarzalo -- na przestrzeni kilku dni. Natomiast Rosjanie, sowieccy Rosjanie, niszczyli ludzi przez dlugi czas. Czlowiek dlugo umieral w Rosji. Ja twierdze: tego nikt nie obliczy. Wy mowicie, Ukraincy, i dobrze ze tego poszukujecie, prawdy, ale ja tutaj dodam i nasza polska prawde, ze Rosjanie zamordowali od 1939 roku, do 1948 roku, zamordowali nie mniej jak dwa i pol miliona polskiej ludnosci.
Pyt.: O tym malo sie mowi na Zachodzie...
Odp.: Mowi sie tutaj, na Zachodzie, o Katyniu, o morderstwie w Katyniu, mowi sie o jeszcze tam to i owdzie. Natomiast za malo sie mowi o prawdzie tej, ze przeciez w 40-mu roku oni nas wywiezli, ze pni na przyklad przedtem zabrali 360 tysiecy zolnierzy polskich, ktorzy zaufali w to, ze oni ida jako przyjaciele, wyzwolency, na tereny schodnie i ze nie beda wojowali z Polakami. Zabrali 360 tysiecy jencow, z czego uratowalo sie nie wiecej jak sto tysiecy. Wywiezli ponad dwa miliony 700 tysiecy ludnosci z terenow wschodnich na Sybir, do Kazachstanu, po calej Rosji rozproszyli...
Pyt.: A z waszej wioski, ile rodzin bylo zeslano?
Odp.: Tego ja nie umiem opowiedziec. To ja nie wiem. O, nie mniej jak sto piecdziesiat rodzin, nie mniej jak sto piecdziesiat rodzin.
Pyt.: A w ogole, ile bylo rodzin w tej wiasce? 150? wiec buly wyslane, a ile tych..?
Odp.: Aha. To byla duza wies, to byla duza wies. Ja licze, ze ponad polowe ludzi wywiezli polskiego pochodzenia. Ukraincow w tym czasie nie wiele wywiezli, Zydow nie wiele, bo bylo, taka spolecznosc byla w tej naszej wiosce: wiekszosc Ukraincy, my bylismy mniejszoscia, a trzecia mniejszoscia byla ta zydowska mniejszosc. To Zydzi byli sprzyjajacy dla Rosjan. Mysle, ze ponad polowe ludnosci polskiej wywiezli Rosjanie.
Pyt.: No, to dziekuje za rozmowe.
Odp.: Ja to nie dla pana robie. Ja to robie dla wspolniej sprawy, zeby... Mowie o tym dla wspolniej sprawy, ze wszyscy ludzie powinni zjednoczyc swoje glosy, swoje wysilki, by sie przeciwstawic zarazie, ktora prowadzi do niszczenia ludzi. To, co, oni szykuja dla swiata. Swiat sobie nawet nie wyobraza, jakie straszne nastepstwa oni zgotuja swiatu jezeli ich sie nie powstrzyma. Jezeli Sowietow sie nie powstrzyma, oni przygotuja swiatu trzecia wojne ktora ma nieobliczalne nastepstwa.